Na fali… nie na spokojnym oceanie, podczas sztormu, bez deski
Dla mnie być na fali to znaczy płynąć zgodnie z nurtem życia, jakie sami uważamy za słuszne. W każdej następnej chwili jesteśmy najmądrzejsi i dobrze wiemy, co jest dla nas właściwe. Choć niektóre wybory wyglądają czasem na błędne, to bez tych doświadczeń nie moglibyśmy ciągle się ulepszać, stawać najlepszą wersją siebie. By być na fali, trzeba tego chcieć i godzić się z każdą chwilą, każdą sytuacją, która się nam przytrafia, bo w końcu prowadzi to nas tam, gdzie chcemy być. Bardzo długo żyłem tak, jak inni tego chcieli i oczekiwali, doświadczając cierpienia i życiowego zawodu. Ale od kilku miesięcy już z tym skończyłem, teraz idę za głosem serca, wybieram szczęście, nie lęk. To nie jest prosta droga, droga dla odważnych co wiedzą, że świat będzie im w przyszłości sprzyjał. Oni czują wodę i deskę, na której płyną, tak jak to jest z surfingiem. Wiemy ile czasu i energii kosztuje nas załapanie tej jednej fali, ale warto, wszystkie te chwile to właśnie surfing. I choć czasem nie złapiesz żadnej fali, wychodzisz z wody i masz uśmiech na ustach, bo to był twój dzień i twoje doświadczenia, na które się zdecydowałeś. Lepiej być na fali, czując wodę, być na desce niż walczyć w morskiej kipieli o każdy oddech.
Kuba Kuzia