Kiedyś myślałam inaczej
Kiedyś myślałam inaczej. Kiedyś myślałam, że życie "na fali" to bycie na szczycie, życie na 100%, dążenie do celu i osiąganie sukcesu. Dziś, już parę lat starsza i bogatsza w doświadczenia, już nieco inaczej postrzegam metaforę fali. Bo ona przecież żyje i przechodzi różne fazy - najpierw jej nie ma, jest po prostu całość, bezkresny ogrom wody, z którego nieśmiało wynurza się nad jej poziom, wzbiera, rośnie w siłę, do swojej spektakularnej postaci, po czym kończy żywot w tej samej całości, z której wyrosła, tylko w nieco innym miejscu. Analogicznie, życie "na fali", to wybijanie się ponad całość, zgodnie ze swoimi celami, wspinanie się na wyżyny i obserwacja drogi, która nas tam doprowadziła, radość, duma z własnych osiągnięć, po czym odpuszczenie na chwilę, odpoczynek, weryfikacja tego, czego chcemy od życia, ze spokojem i wiarą, że przed nami kolejne, bardziej lub mniej ekscytujące wyzwania (bo przecież są małe i duże fale). Życie "na fali" to zatem elastyczność, umiejętność dopasowania się do tego, co niesie nam życie, umiejętność przeżywania upadków i wzbijania się na wyżyny kolejny i kolejny raz.
Kuba Kuzia