BalticLove
Rozmawiając z moim ośmioletnim synem, którego od jakiegoś czasu zachęcam do łapania fal na Bałtyku, zadałam pytanie: - Stasiu, co według ciebie oznacza "bycie na fali"? - Mamo, to jest wtedy, kiedy czujesz jak fala Ciebie pcha i czujesz tę siłę. To także jest nauka cierpliwości bo musisz czekać na fale. To nie dzieje się tak od razu na hop siup, no bo to padlowanie w piance wymaga dużo siły i zmusza Cię do wysiłku. Po chwili namysłu, Stasiek zapytał: - Mamo, a co Ciebie przekonało, że surfing jest fajny? - Staśku, urodziłam się w Gdańsku i morze było obecne w moim życiu od zawsze. Jednak w młodzieńczych latach bardziej pociągały mnie góry, wspinaczka i dalekie podróże. Dużo czasu spędziłam w Azji pracując i poznając tamtejszą kulturę. Wtedy miałam pierwszą styczność z surfingiem, który kojarzył mi się wyłącznie z ciepłymi wodami i odległymi krajami. Myślę, że tak naprawdę złapałam bakcyla na surfing, kiedy pierwszy raz zobaczyłam surferów, łapiących w zimie fale na Bałtyku. Było to w 2016 roku i nie mieszkałam wtedy w Polsce. Wtedy poczułam, że to będzie kiedyś mój sport i że złapię tę wymarzoną falę na Bałtyku, kiedy wrócę do kraju. - OK Mamo, a co dla Ciebie oznacza "bycie na fali"? - „Być na fali” to znaczy dla mnie nigdy nie odpuszczać marzeń. Nieważne, czy droga do celu trwa kilka miesięcy, czy kilka lat. Zawsze warto realizować swoje pasje. Droga przede mną jest długa, ale zdobywanie umiejętności i doświadczenia daje mi wiele satysfakcji. Ekscytuję się za każdym razem, kiedy Bałtyk faluje. Wchodzę wtedy do wody i staram się łapać fale. Bardzo się cieszę, że mogę tę pasję dzielić z Tobą. Po piętnastu latach mieszkania w różnych zakątkach na świecie, wspinaniu się w zapierających dech skałach, zimach spędzonych na stokach narciarskich, wróciłam z powrotem nad Bałtyk, aby tutaj znaleźć to, co kocham i swoją największą pasję… NIGDY, ALE TO NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO, ABY BYĆ NA FALI I SPEŁNIAĆ SWOJE MARZENIA.
Kinga Ratajczyk